Post Tort z biszkoptem czekoladowym i kremem z serka mascarpone pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>
Sam tort jest bardzo dobrym pomysłem dla wszystkich, którzy nie lubią nadmiaru słodkich kremów. Dominującym smakiem jest ser mascarpone oraz dwukolorowy, nasączony odrobiną alkoholu biszkopt.
Zanim przystąpicie do pieczenia, zapoznajcie się ze wskazówkami zawartymi w moim ostatnim wpisie „Różowy tort urodzinowy – idealny biszkopt”. Są tam szczegółowo wypisane bardzo cenne uwagi związane z pieczeniem biszkoptu.
Na biszkopt czekoladowy potrzebujemy:
Robimy tak samo jak ostatnio przy torcie Zuzi, czyli wycinamy z papieru do pieczenia kółko na dno naszej tortownicy – w tym przypadku również piekłam w takiej o średnicy 23 cm.
Od razu rozgrzewamy piekarnik do 160’C, bo gotowe ciasto od razu musimy wsadzić do już rozgrzanego.
Składniki oczywiście wyjęłam wcześniej (około dwie godziny) i zaczęłam od oddzielenia białek od żółtek. Białka ubijałam w mikserze ze szczyptą soli, a gdy już robiła się sztywna piana, dodawałam po dwie, trzy łyżki cukru. Wszystko tak do momentu, aż cały mi się skończył, a piana była na tyle sztywna, że po odwróceniu miski mi z niej nie wypadła.
Następnie dodawałam do ubitej piany po jednym żółtku mieszając bardzo powoli, spokojnie, starając się to robić w jednym kierunku, by piana nie opadła – już łyżką, a nie mikserem.
W osobnej misce wymieszałam mąkę z kakao przesiewając je przez sito. Czekoladę starłam na tarce i wymieszałam z mąką z kakao.
Sypkie składniki zaczęłam dodawać do piany z żółtkami, starając się robić ro spokojnie dodając po dwie, trzy łyżki (nie więcej) na raz.
Wymieszaną masę przelewamy do tortownicy i wstawimy do piekarnika rozgrzanego do 160’C na około 30-40 minut, pod koniec sprawdzając, czy patyczek jest już suchy. Na koniec „rzut” z wysokości około 60 cm i studzenie w wyłączonym piekarniku.
Gdy będzie już suchy, najpierw „odcinamy” go od brzegów tortownicy, a następnie przekrawamy go na dowolną ilość okręgów (bardzo ostrym nożem).
Składniki na jasny biszkopt:
Podobnie jak poprzednio – składniki wyjęłam wcześniej. Oddzieliłam starannie żółtka od białek.
W osobnej misce przesiałam obie mąki. Białka ubiłam na sztywną pianę dodając szczyptę soli. Pod koniec, kiedy piana robiła się już sztywna, dodawałam po 2-3 łyżki cukru, zużywając w ten sposób cały podany w przepisie.
Odłożyłam mikser i zaczęłam dodawać po jednym żółtku mieszając go z ubitą pianą bardzo, bardzo delikatnie drewnianą łyżką.
Kiedy wszystkie żółtka będą już wmieszane, robimy to samo z mąką, dodając powolutku po dwie, trzy łyżki.
Gotową masę przelej do tortownicy i wstaw do piekarnika rozgrzanego do około 160’C (160-170’C) – góra dół. Piecz około 30-40 minut pod koniec sprawdzając patyczkiem czy jest już gotowe.
Ponownie wykonaj wspomniany wcześniej/wyżej rzut tortownicą i wstaw ją do ostygnięcia w już wyłączonym piekarniku.
Gdy ostygnie, starannie ostrym nożem „odetnij” brzegi od tortownicy, by ładnie z niej wyszła i przekrój wzdłuż.
Mamy już zatem dwa biszkopty – łącznie cztery krążki, które postanowiłam układać na przemian. Najpierw wyjęłam 450 gramowe opakowanie mrożonych truskawek, by się rozmroziły, oraz kostkę masła, by również zmiękła. Będzie nam potrzebna do czekoladowego, maślanego kremu na wierzch tortu. Do przełożenia warstw wykorzystałam przepis na krem mascarpone, który podaję poniżej.
Składniki do kremu mascarpone:
Aby przygotować krem wystarczy tylko ubić śmietankę na sztywno (trochę to trawa, dlatego cieszę się że mam mikser z misą), pod koniec dodając po łyżce cukier puder.
Do ubitej z cukrem na sztywno śmietany na koniec dodajemy cały serek mascarpone i znowu miksujemy, ale już bardzo krótko – tylko po to by się z nią połączył.
I to tyle. Jak chcemy nadać mu jakiś kolor możemy do całego, albo do części dodać parę kropli barwnika spożywczego, tak jak ja to zrobiłam.
Gorąco polecam śmietankę łowicką tortową, której kartonik widzicie na zdjęciu – jest naprawdę dobra.
Układanie warstw tortu zaczęłam od ciemnego krążka (spodniego). Za każdym razem pamiętaj, aby każdy krążek nasączyć wodą wymieszaną z sokiem z cytryny z odrobiną cukru i spirytusu/wódki.
Posmarowałam go kremem z serka mascarpone i położyłam krążek jasnego biszkoptu. Ten już grubiej posmarowałam kremem, a nim położyłam rozmrożone i odciśnięte z nadmiaru soku truskawki, które przekroiłam na pół.
Na nie kolejny krążek – ciemnego biszkoptu, który posmarowałam różowym kremem mascarpone.
Całość nakryłam ostatnim krążkiem jaki mi został, czyli spód jasnego biszkoptu, by mieć gładki „blat” do dekoracji na wierzchu.
Na koniec postanowiłam całość pokryć ciemnym, czekoladowym maślanym kremem. Aby go przygotować potrzebujesz:
Jak wspomniałam wyżej, składniki powinny być wyjęte wcześniej z lodówki by miały temperaturę pokojową. Masło ucieramy w mikserze z cukrem pudrem na puszystą masę (kilka minut) pod koniec dodając mleko, aromat i przesiane kakao. Gotowy będzie jak składniki się ze sobą dobrze wymieszają, na masę o jednolitej barwie. Używając go do dekoracji tortu najlepiej jest go na moment schłodzić w lodówce.
Każda pomoc się zawsze przyda, choćby do oblizania z resztek kremu mieszadełek Chyba każdy jak był mały to uwielbiał ten moment
Życzę udanych pomysłów i wypieków urodzinowych i mam nadzieję że choć w małym stopniu was zainspirowałam.
Post Tort z biszkoptem czekoladowym i kremem z serka mascarpone pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>Post Tort dla Zuzi pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>
Na początku poszperałam trochę w internecie szukając dobrych przepisów na biszkopt. To w końcu podstawa dobrego tortu. Ostatecznie zdecydowałam się na recepturę przetestowaną tydzień wcześniej przez moją siostrę, więc nie mogło się nie udać
Tort postanowiłam również ozdobić kolorową – różową masą. Nie zdecydowałam się jednak na własnoręczne wykonanie – skorzystałam z gotowej, którą znalazłam w Auchanie.
Sam tort w smaku okazał się świetny – nie był przesycony kremem, a biszkopt wyszedł piękny. Całość piekłam w tortownicy o średnicy 23 centymetrów.
Składniki na biszkopt:
Wg wskazań siostry wszystko wykonałam wg następujących punktów:
Składniki wyjęłam odpowiednio wcześniej. Oddzieliłam bardzo starannie żółtka od białek. W oddzielnej misce połączyłam ze sobą obie mąki przesiewając je przez sito. Białka ubiłam na sztywną pianę dodając szczyptę soli, pod koniec dodając po 2-3 łyżki cały podany w przepisie cukier. Odłożyłam mikser i zaczęłam dodawać kolejno po jednym żółtku mieszając go z ubitą pianą bardzo delikatnie drewniana łyżką. Po wmieszaniu wszystkich żółtek robimy to samo z mąką, dodając powolutku po dwie, trzy łyżki (nie więcej na raz). W miarę możliwości postaraj się zawsze mieszać całość tylko w jedną stronę, w stronę wskazówek zegara.
Gotową masę przelej do tortownicy i wstaw do piekarnika rozgrzanego do około 160’C (160-170’C). Piecz około 30-40 minut na koniec sprawdzając patyczkiem czy jest już gotowe. Wykonaj wspomniany wcześniej rzut ciastem i ponownie wstaw je do ostygnięcia w już wyłączonym piekarniku. Gdy ostygnie, „odetnij” brzegi od tortownicy wsuwając pomiędzy nią a ciasto bardzo ostry nóż. Przekrój na raz lub na dwa, nasącz i przełóż dowolnym kremem.
Składniki na krem maślany na jedną porcję:
Postanowiłam, że przełożę mój tort raz kremem maślanym. Raz, ale grubo. Marzył mi się różowy, dlatego zabarwiłam jego część czerwonym barwnikiem do kremów. Wszedł różowy, bo nie wkropiłam go na tyle dużo, by zrobił się bardzo ciemny. Z kremem maślanym jest o tyle dobra sprawa, że jest bardzo łatwy i mało wymagający jeżeli chodzi o składniki i szybki w przygotowaniu.
Dzięki temu, jeżeli w trakcie pracy nad tortem nam go braknie, można kolejną porcję bardzo szybko dorobić. Ja w sumie potrzebowałam półtorej ilości składników jakie podałam powyżej. Zrobiłam dwie, ale całości nie wykorzystałam. Jeżeli chodzi dzielnie na części, by powstały dwa kolory, to dzielimy według własnego uznania. Do klasycznego, nie różowego, dodałam jeszcze parę kropli aromatu waniliowego.
Aby przygotować krem maślany należy miękkie masło zmiksować na jasną, puszystą masę, a następnie dalej miksując (już na niższych obrotach) dosypywać stopniowo cały cukier i mleko dalej miksując. Przestań, gdy masa będzie jednolicie puszysta – gdy wszystkie składniki się ładnie połączą. By zrobić kolorowy, wystarczy dodać parę kropli barwnika uważając, aby nie przesadzić bo może nabrać intensywniejszej barwy.
Przekładamy nim tort, smarujemy również go z wierzchu. Po schłodzeniu w lodówce możecie również robić z niego ozdobne wzorki szprycą do dekoracji. Świetnie nadaje się również do babeczek.
Jak zauważycie na zdjęciu, biszkopt wyrósł piękny, bo zastosowałam się do wszystkich wskazówek. Odkroiłam nierówną górę i przekroiłam go raz wzdłuż, uzyskując dwie części które nasączyłam wodą wymieszaną z sokiem z cytryny i cukrem. Owy biszkopt (jak dla mnie) jest bardzo suchy, dlatego nie bójcie się go „porządnie” nasączyć. Odwróciłam go do „góry nogami”, by mieć gładki wierzch do dalszego ozdabiania. Według koncepcji, którą wcześniej sobie w głowie ułożyłam, przygotowałam dwa kremy – biały i różowy. Różowym przełożyłam grubo tort, a na niego położyłam gruba warstwę mrożonych malin. Należy je po rozmrożeniu solidnie odsączyć. Gorzką czekoladę starłam na tarce o grubych oczkach i posypałam nią (dość grubą warstwą) maliny. Na to nałożyłam drugi krążek biszkoptu, który również lekko od spodu posmarowałam kremem by się lepiej trzymał.
„Białym” (w cudzysłowie, bo maślany jest lekko żółtawy) kremem posmarowałam cały tort z zewnątrz, a brzegi obsypałam wiórkami kokosowymi.
Gotową masę wyrobiłam dłońmi aby zmiękła i rozwałkowałam ją między dwoma arkuszami papieru do pieczenia. Sztabka, którą dostałam w sklepie miała wagę 250 gram i kosztowała około 9,50 zł. Jak widzicie, wystarczyła tylko na stworzenie czegoś w rodzaju „obrusika”, „blatu stoliczka” i na kokardkę. Nie mając już czego użyć (szkoda że nie miałam białej masy marcepanowej) kremem wykończyłam tort robiąc napis, coś w rodzaju wstążki i kwiatuszka który był miejscem na świeczkę. Literki posypałam różową cukrową posypką.
Uf, to chyba najdłuższy z przepisów, jaki kiedykolwiek zagościł na blogu…
Post Tort dla Zuzi pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>Post Tort bezowy ze słodkim kremem pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>
Mój wybór padł na tort bezowy z tego względu, że robiłam go zaraz po ostatnim przepisie – Likierze jajecznym, stąd zostało mi trochę wolnych białek. Nie wyszedł tak pięknie jak na zdjęciach w gazecie, ale smakował wyśmienicie.
Składniki:
Beza
Krem:
Zaczynamy od naszej bezy czyli ubijamy mikserem białka w trakcie powoli dosypując cukier. Efekt końcowy – piana ubita na sztywno.
Na papierze do pieczenia/pergaminie, rysujemy koło o średnicy około 24 cm (dwa – na każdym papierze po jednym) i albo z rękawa cukierniczego albo drewnianą łyżką wyciskamy/wykładamy na koła pianę formując krążki.
Wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do 145’C i pieczemy przez 60 minut. Następnie wyłączamy piekarnik, studzimy i jednocześnie suszymy. Uważaj, bo krążki są bardzo delikatne i łatwo ulegają złamaniu. Jak chcesz je przełożyć np. na kratkę z piekarnika, by nie przypiekły się za bardzo od rozgrzanej blachy od spodu, to najpierw „odetnij” je od papieru, wsuwając pod spód ostry nóż.
Aby przygotować krem, należy ucierać masło z cukrem pudrem do momentu aż masa zbieleje. Następnie powoli dodawaj śmietanę i mieszaj do uzyskania jednolitej masy. Na samym końcu dodaj czekoladę (wcześniej rozpuszczoną i lekko przestudzoną). Przygotowanym (lub „kupnym”) kremem przełóż zimne krążki i udekoruj według uznania.
Tort bezowy gotowy
Post Tort bezowy ze słodkim kremem pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>Post Sezon żużlowy czas zacząć! pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>
Hej, hej, CKM!
Post Sezon żużlowy czas zacząć! pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>Post Mój pierwszy tort pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>Pewnie dlatego na pierwsze urodziny mojego dziecka zamówiłam tort w cukierni, ale na drugie z pewnością już upiekę sama. Myślę że do tego czasu nabiorę całkowitej wprawy.
Zapraszam wszystkich do upieczenia ze mną pierwszego torciku, który może nie wygląda jak te zza szyb cukierni, ale za to (jak zwykle nieskromnie) – smakuje wyśmienicie
Przepis (jak wiele na blogu) z zeszytu mojej ś.p. mamusi…
Składniki:
Biszkopt:
Krem:
Dodatki:
Zaczynamy od oddzielenia żółtek od białka. Żółtka rozcieramy mikserem. Osobno ubijamy białka mikserem na sztywną pianę (trochę to trwa), dodając po trochu cukier. Następnie wlewamy do nich żółtka i delikatnie mieszamy. Mąkę przesiewamy na sitku razem z proszkiem do pieczenia. Łączymy całość delikatnie mieszając.
Tortownicę smarujemy masłem i wlewamy do niej masę. Pieczemy w piekarniku w temp. około 180-200’C przez jakieś 30-35 minut.
Jak widzicie, delikatnie przypaliłam biszkopt… Nie ukrywam że miałam przy tym na początku dużo nerwów, potem jednak śmiechu. To dlatego że przypomniało mi się, że taka historia często się też zdarzała mojej mamie I tak jak i ona, zaczęłam po ostygnięciu go ratować, odkrawając przypalone elementy – podjadając je tak jak wtedy, gdy byłam dzieckiem Dzięki temu przekonałam się, że biszkopt jest dobry, słodki, nie przeszedł spalenizną i spokojnie można go “ratować” – tj. kontynuować przyrządzanie torciku.
Po ostygnięciu, przekrajamy tort wzdłuż na pół i możemy go delikatnie nasączyć odrobiną spirytusu.
Krem – miksujemy masło razem z cukrem waniliowym, cukrem pudrem (możecie dodać mniej łyżek – próbujcie w trakcie), zapachem (połową buteleczki) i śmietaną, którą powoli w trakcie miksowania dodajemy. Już po krótkim czasie zauważycie, że masa przybrała konsystencję kremu.
Przekładamy biszkopt kremem, zamykamy i smarujemy z zewnątrz. Zostawiamy trochę kremu na dekorację. Całość posypujemy wiórkami kokosowymi. Na górze robimy wzorek z pozostałej ilości kremu. Wyszedł dość blado, więc dokładnie myjemy, a następnie parzymy pomarańczkę, kroimy w plasterki i na pół i przyozdabiamy go na górze.
Mam nadzieję, że jak zobaczyłyście przygotowania do niego na zdjęciach, to nikt się nie zraził – wyszedł naprawdę super. Nie za słodki, nie za mdły, nie za ciężki ani nie za lekki – może jeszcze tylko trochę wizualnie niedopracowany. Znalazłam jednak paru “testerów” i nie spotkałam się ze słowami krytyki, więc z całą odpowiedzialnością mogę wam go polecić
Za jakiś czas postaram się o kolejny. Może na moje urodziny…?
Post Mój pierwszy tort pojawił się poraz pierwszy w Bettycook.pl - Blog o przepisach i gotowaniu.
]]>