Póki sezon na jagody – trzeba nacieszyć się pierogami z jagodami. Ostatnie upały spowodowały małe przestoje na blogu, ale moja twórczość domowa skupiła się na rzeczach typu kalafior, fasolka i jajko sadzone. Sztandarowe, szybkie i proste gotowanie, w sam raz na upały. Wczoraj poświęciłam trochę z do południa i postawiłam na pierogi – zajęcie jak zwykle dość czasochłonne 🙂
Czasochłonne zwłaszcza wtedy, gdy robi to jedna osoba. Wszystko zasługa babci Joli, która zajęła się cały wczorajszy dzień Zuzanną, za co bardzo dziękuję 🙂
Składniki: (przepis na ciasto tym razem od teścia)
- 50 dag mąki pszennej
- 1 szklanka ciepłej wody
- 1 jajko
- szczypta soli
Farsz:
- jagody – niecały litr, tj. jakieś 80 gram (użyłam około 70)
- bułka tarta lub cukier kryształ (do obtoczenia jagód)
Zaczynamy od zrobienia ciasta na pierogi. W tym celu mąkę ze szczyptą soli przesiewamy na blat czy stolnicę i wbijamy jedno całe jajko. Siekamy starannie nożem by się połączyły. Następnie wlewamy stopniowo ciepłą, przegotowaną wodę i wyrabiamy ciasto.
Ugniatanie/wyrabianie trochę trwa – by uzyskać jednolitą, elastyczną konsystencję, która będzie się łatwo rozwałkowywać.
Kiedy uzyskamy pożądane ciasto, odrywamy po kawałku i rozwałkowujemy je podsypując blat mąką. Grubość ciasta powinna mieć około 3-4 milimetrów. Następnie wykrawamy kółeczka szklanką czy kubkiem. „Ścinki” dokładamy do reszty ciasta i znów powtarzamy to samo.
Co do farszu – okazało się, że nawet tu można spotkać różne szkoły. Teściowie obsypują jagody bułką tartą, moi rodzice obsypywali cukrem. I bądź tu mądry które lepsze 😛 ?
Postanowiłam podzielić jagody na pół i zrobić jedne z bułką, a drugie z cukrem.
Tak jak mówiła teściowa – te z jej przepisu po ugotowaniu dzięki bułce tartej nie „rozciapały się”, zostały całe kuleczki.
Te „taty” (z cukrem) „rozciapały” się w środku (ale nie wypłynęły) i były oczywiście smacznie słodkie.
Jedne i drugie super, ale metodę obsypania zostawiam w waszej gestii.
Pierogi można lepić samemu w dłoniach i zalepiać brzegi – parę spróbowałam, co widać poniżej na zdjęciach i nie ukrywam, że nie zdradzę starej, plastikowej maszynki do lepienia pierogów 🙂
Maszynkę pamiętam jeszcze z dawnych lat, kiedy żyła moja mamusia i razem z siostrą pomagałyśmy jej przy lepieniu pierogów. Miałyśmy białą i czerwoną, ta druga zapewne jest gdzieś u Olgi. Miłe wspomnienia…
Nakładamy farsz i zalepiamy brzegi lub ściskamy maszynką. Trzeba uważać, by nie przesadzić, ani nie poskąpić z jego ilością. Za mało – mało smaczne, za dużo – mogą pękać. Pamiętaj również o tym, by brzegi były naprawdę dobrze zalepione – ja połowę ranciku zwilżam wodą i dopiero zalepiam.
W międzyczasie wstaw duży garnek z wodą – trzeba trochę posolić. Pierogi wrzucaj do wrzątku i gotuj na wolnym ogniu do momentu, aż w pełni wypłyną i potrzymaj je jeszcze chwileczkę pływające na powierzchni. Wrzucaj partiami tak po 10-15 w zależności od tego, jak duży masz garnek.
Ja podaję same lub ze śmietaną, smacznego 🙂
Tagi: jagody, pierogi
ależ bym zjadła – chyba kupię jagody i wyczaruje parę pierożków 😉
Pierogi z jagodami to moje ulubione, a taką maszynkę do robienia z chęcią kupię jak mi wpadnie w ręcę.
Pozdrawiam Gosia
oj wieki nie robiłam, pyszności!:)